HFM

Wdzięk czy stare pudła?

piano hfm072014001Z okładek płyt dowiemy się, że pianiści grywają na fortepianie oraz na pianoforte, fortepiano, na hammerflügelu lub hammerklawirze, fortepianie tangentowym, a nawet „klawesynie piano i forte”.

Fryderyk Chopin, donosząc 12 grudnia 1831 o swych pierwszych występach w Paryżu, pisał Tytusowi Woyciechowskiemu: „prócz tego gram z Kalkbrennerem na 2 fortepiany z akompaniamentem 4 innych jego Marsza suivie d’une Polonaise. Jest to szalona myśl. Jeden jest ogromny pantalion, który się Kalkbrennerowi należy, a drugi malutki monokordny, ale donośny jak dzwoneczki żyrafek, co do mnie należy, a tamte cztery duże jak orkiestra”.

 
Dziś byłoby to sześć ogromnych fortepianów koncertowych, wszystkie jednakowe i czarne. Wtedy o zgromadzenie instrumentów podobnych do siebie nikt nie zabiegał. Fortepian przeżywał rozkwit popularności, a jego budowniczowie prześcigali się w stosowaniu technicznych nowinek, doskonaleniu tonu i łatwości gry.

W Warszawie czasów Chopina działało trzydzieści (!) fabryk i składów z fortepianami, a przed jarmarkami w prasie można było przeczytać, że „niżej podpisany ma honor oznaymić prześwietney publiczności, iż przybył tutay z meblami w naynowszym guście oraz i z fortepianami w fasonie wiedeńskim, będzie tu bawił przez czas jarmarczny”. Dokument zaś regulujący „urządzenie pensyj i szkół dla młodzieży płci żeńskiej” przewidywał, że „dostarczenie pokojowych i stołowych sprzętów, jako też fortepianu itp. do ochmistrzyni należy”.
Rodzice Fryderyka pensję prowadzili, dla chłopców co prawda, ale fortepian mieli. Był to zapewne instrument z manufaktury Fryderyka Bucholza, mieszczącej się przy ulicy Mazowieckiej. Wojciech Żywny zaś Frycka uczył gry niejako mimochodem, ponieważ był zatrudniony w charakterze stałego nauczyciela muzyki pensjonariuszy.



piano hfm072014002 Adolph Menzel. Koncert fletowy. Fryderyk Wielki w Sanssouci. Przy klawesynie Karol Filip Emanuel Bach. Słuchacze siedzą bardzo blisko (Google Art Project).


Fortepian żyrafek to przodek, choć nie w linii prostej, dzisiejszego pianina – instrument ze strunami ustawionymi pionowo. Ten w Paryżu był monokordny, bo – w odróżnieniu od większości fortepianów z tamtych lat, w których dla dźwięków rejestru średniego i wysokiego naciągano po dwie albo trzy struny – miał struny pojedyncze. Pantalion zaś to jeszcze jedna nazwa fortepianu. Półtora wieku wcześniej muzyk niemiecki Pantaléon Hebenstreit (1668-1750) skonstruował olbrzymie cymbały z ponad dwustoma strunami. Podróżując z nimi po Europie, w roku 1705 zatrzymał się w Paryżu, gdzie zachwycił grą i instrumentem Króla Słońce, Ludwika XIV. Ten zaś – na cześć wirtuoza – zarządził, by wielkie cymbały były nazywane jego imieniem.

Budowniczowie fortepianu, który rodził się właśnie w tym czasie, z klawesynu i organów brali pomysły na klawiaturę, zaś sposób wydobycia dźwięku zapożyczyli z cymbałów. W klawesynie piórko (krucze), przelatując obok struny, szarpie ją, jak w lutni lub gitarze. Na cymbałach uderza się struny młoteczkami, które, trzymane w dłoniach, sprężyście odskakują od struny. W klawikordzie, instrumencie od fortepianu znacznie starszym, listewka pobudzająca strunę (zwana tangentem) była sztywno zamocowana na końcu dźwigni klawisza. By po uderzeniu w strunę odskoczyła i pozwoliła jej brzmieć, trzeba było klawisz puścić. Grało się więc na nim odwrotnie niż na klawesynie. Tworząc śpiewną melodię, należało palce jak najszybciej od klawiszów odrywać. Z tego wzorca nie skorzystano, choć w XVIII wieku wyprodukowano wiele fortepianów tangentowych. Ich mechanizm wybijał do góry tangenty podobne do klawikordowych, dając im coś w rodzaju prztyczka. Tangent, uderzywszy strunę, opadał na swoje miejsce pod własnym ciężarem. Możemy sobie wyobrazić, jak trudne było utrzymanie takiego instrumentu w ruchu, gdy za oknem padał deszcz.


piano hfm072014003
Kopia fortepianu Pleyela z roku 1830 fot. Krzysztof Kur, Warszawska Opera Kameralna


Uważamy dziś, że fortepian wynalazł Bartolomeo Cristofori (1655-1731), florentczyk. W inwentarzu Medyceuszy z roku 1700 widnieje taki oto wpis:
„Un Arpicembalo di Bartolomeo Cristofori di nuova inventione, che fa' il piano, e il forte, a due registri principali unisoni, con fondo di cipresso senza rosa...” (Arpicembalo Bartolomeo Cristoforiego to nowy wynalazek, który brzmi cicho i głośno, z podwójnymi strunami unisono, z płytą rezonansową z cyprysu bez [wycięcia w kształcie] róży). Jego pomysłowa mechanika stała się pierwowzorem mechaniki instrumentów dzisiejszych, zapewniała bowiem odskok młotka od struny i stosunkowo łatwe granie dźwięków szybko powtarzanych. Niestety, żaden z trzech instrumentów zachowanych do naszych czasów nie jest w stanie wydać z siebie dźwięku. Ale od czego są entuzjaści! Rekonstrukcje najstarszego z fortepianów grają i to pięknie: dźwiękiem ciepłym, bogatym w niuanse.

Pomysły Cristoforiego zawędrowały do Hiszpanii. Instrumenty tego rodzaju miała Maria Barbara (1711-1758), królowa hiszpańska, utalentowana uczennica Domenico Scarlattiego (1685-1757), który dla niej napisał 600 z górą ćwiczeń klawesynowych zwanych dziś sonatami. Cristofori nie miał kontynuatorów we Włoszech, ale opis jego wynalazków trafił do Saksonii, gdzie budowniczy organów Gottfried Silbermann (1683-1753) tworzył instrumenty wzorowane na arpicembalo. Grał na nich Jan Sebastian Bach (1685-1750). Przyczynił się ponoć do wprowadzenia ulepszeń i przy sprzedaży instrumentu „drugiej generacji” zarobił jako pośrednik.



piano hfm072014004


Mechanika arpicembalo Cristoforiego


Mebel stosunkowo duży, jakim był najdawniejszy fortepian, nie znalazł jednak uznania w Niemczech. Szukano tam możliwości uproszczenia mechaniki i zbliżenia fortepianu do kształtu i funkcji klawikordu. Powstały więc i rozpowszechniły się fortepiany stołowe, bez nóg (kładzione na stole), zawarte w pudle prostokątnym o poprzecznym w stosunku do klawiszów układzie strun.

piano hfm072014005

Mechanika wiedeńska


Nie przeszkodziło to uczniom Silbermanna w doskonaleniu instrumentu o zarysie podobnym do klawesynu, w którego nazwach znalazło się słowo „Flügel”, czyli „skrzydło”, od kształtu pudła i jego podnoszonej klapy. Jeden z nich, Johann Stein (1728-1792), wprowadził do uproszczonej mechaniki stosowanej w fortepianach stołowych element zwany wymykiem, który umożliwia młotkowi opadnięcie na pozycję spoczynkową, nawet kiedy klawisz pozostaje naciśnięty. Stein, a potem jego spadkobiercy – córka z mężem, Johannem Andreasem Streicherem (1769-1833) – oraz kontynuatorzy (Schantz, Walter, Graf) stworzyli tzw. wiedeńską szkołę budowy fortepianów. Mozartowi dostarczali instrumenty Stein i Walter; Haydn polecał wyroby Schantza, za co podobno odbierał niezłą prowizję. Graf to firma znana Beethovenowi i Schubertowi.
Inni uczniowie Silbermanna, uciekając przed okropnościami wojny siedmioletniej, znaleźli się około roku 1760 w Londynie. Ulepszono tam znacznie mechanikę, odwołano się do tradycji Cristoforiego, w której główka młotka była skierowana w stronę pudła instrumentu, a nie w stronę grającego, jak w mechanikach wiedeńskich, wprowadzono wymyk i dźwignie ułatwiające szybkie powtarzanie dźwięków bez konieczności całkowitego puszczenia klawisza. Tak powstała londyńska szkoła budowy fortepianów.

piano hfm072014006

Mechanika fortepianu współczesnego

 


Najważniejszą jej postacią okazał się John Broadwood (1732-1812), założyciel firmy, która przetrwała do początku XX wieku. Pianoforte Broadwooda Beethoven miał w Wiedniu, a Chopin w Londynie.
Warsztaty warszawskie wzorowały się w pierwszych latach XIX wieku na konstrukcjach wiedeńskich; we Francji firmy Erard, Pleyel, a potem Gaveau wykorzystywały doświadczenia angielskie. Taką mechanikę upowszechniły fabryki kwitnące w wieku XIX, m.in. niemiecki Steinweg, który po przenosinach do Nowego Jorku zmienił nazwę (i nazwisko) na Steinway, oraz popularny w XX wieku berliński Bechstein.

piano hfm072014007

Mechanika angielska

 

Dziś wszystkie fortepiany koncertowe mają mechanikę typu angielskiego, oczywiście znacznie udoskonaloną. Różnią się od fortepianów przełomu XVIII/XIX wieku tak bardzo, że dźwięk staruszków wydaje się nam bliższy brzęczeniom i chrobotom klawesynów niż mocarnym tonom yamahy i steinwaya. Jak zauważa Andrzej Sułek (W poszukiwaniu dźwiękowego ideału Mozarta. Fortepian w II połowie XVIII w. i jego renesans we współczesnym wykonawstwie muzycznym. Warszawa 1992, AMFC), Mozart „poruszał się w świecie dźwięku fortepiano wiedeńskiego, kiedy instrument, na którym gramy obecnie wywodzi się z innego źródła, różniącego się podstawowymi zasadami mechaniki i ideałami brzmienia, jakie ukierunkowały wysiłki budowniczych”. Przez ostatnie 150 lat starali się oni, by fortepian brzmiał coraz głośniej – sale koncertowe puchną do dziś – a barwa jego dźwięków była jak najbardziej wyrównana.

piano hfm072014008

Fortepian Bartolomeo Cristoforiego. Museo Nazionale degli Strumenti Musicali, Rzym.


Instrumenty dawne różniły się między sobą budową i brzmieniem. Czynnych oryginałów zachowało się niewiele, stąd kwitnie dziś produkcja ich kopii. Wielu koncertujących pianistów dostrzega w instrumencie sprzed dwóch wieków jedynie rozstrojone stare pudło (taktownie przemilczamy nazwiska artystów głoszących taki pogląd). Rzeczywiście, doprowadzenie do świetności instrumentu 150-letniego, na którym przez wiek cały nikt nie grał, nie zawsze jest możliwe. Płyta rezonansowa może być popękana. Mechanika, gdy przestaje klekotać, zaczyna się zacinać. Wymieniano w nim struny i młotki – nie jest więc w pełni oryginalny. Jego wierna kopia będzie dawna i nowa zarazem; może dać ton, jakiego słuchali Mozart, Beethoven, Chopin...

piano hfm072014009

Viviana Sofronitzky i kopie instrumentów historycznych z manufaktury Paula McNulty’ego (www.fortepiano.cz).
Od rogu lewego górnego zgodnie ze wskazówkami zegara: Stein 1788, Walter ca. 1792, Graf 1819, Boisselot 1846, Pleyel 1830.

 

Problemy trapiące współczesnych budowniczych fortepianów historycznych wyliczyli dokładnie Paul McNulty – właściciel renomowanego warsztatu tego rodzaju, i Viviana Sofronitzky – pianistka, która na jego instrumentach z powodzeniem koncertuje, w wywiadzie zamieszczonym w „Ruchu Muzycznym” (5/2010) z okazji dostarczenia Warszawskiej Operze Kameralnej kopii fortepianu z czasów Chopina – paryskiego instrumentu Pleyela z roku 1830 (http://www.ruchmuzyczny.pl/PelnyArtykul.php?Id=1319).
Kopie mają ton piękny, tyle że owo piękno jest niekiedy dalekie od naszych przyzwyczajeń. Ton nie tak czysty, jak instrumentu dzisiejszego, wynika choćby z budowy główki młotka i materiału użytego na struny. Dźwięk trwa znacznie krócej, a jego barwa zmienia się w każdym rejestrze. Nie trzeba dodawać, że prostsza i lżejsza mechanika wymaga całkiem innej techniki gry.

piano hfm072014010

Kopie instrumentów historycznych z manufaktury Paula McNulty’ego (www.fortepiano.cz). Od lewej: Stein 1788, Walter ca. 1792, Graf 1819, Pleyel 1830.

 

To wszystko nie musi być wadą. Wprost przeciwnie – wystarczy posłuchać nagrań tego samego utworu na fortepianie historycznym i współczesnym, by pojawiło się podejrzenie, czy aby muzyka nie straciła, miast zyskać, na XIX i XX-wiecznych unowocześnieniach.
Ton matowy dodaje kantylenom ciepła, a miejscom burzliwym – tajemniczości, brzęczenie zbliża faktury orkiestrowe do brzmienia dużego zespołu. Dźwięk, który zanika szybko, pozwala prowadzić melodię na tle harmonii tworzonych przez uniesienie tłumików. Takie zalecenia wykonawcze, spotykane w sonatach Haydna i Beethovena, spędzają sen z powiek pianistom zasiadającym do fortepianu współczesnego – skłaniają też do bardzo wyrazistego artykułowania każdej nuty. Wreszcie – różnice barwy dźwięków w kolejnych rejestrach fortepianu dawnego umożliwiają plastyczne pokazanie warstw muzycznej narracji, wielogłosów, oddzielenia melodii od akompaniamentu. Być może wiele osób przysypia dziś przy muzyce Schuberta, który z upodobaniem powtarza ten sam materiał, przenoszony jedynie do innej tonacji. Na instrumencie z jego czasów oznaczało to radykalną zmianę barwy dźwięku. „Niebiańskie dłużyzny” mogły być zatem subtelną grą kolorytów, odmianami zaskakującymi i przykuwającymi uwagę.
Nowe, choć dawne możliwości brzmieniowe dawnych fortepianów ożywiły sztukę wykonawstwa pianistycznego. Sonaty na fortepian i skrzypce Beethovena brzmią znacznie lepiej, gdy z dźwiękiem skrzypiec miesza się matowy ton hammerflügela, Koncertowe duo na klarnet i fortepian Karola Marii Webera staje się – w wykonaniu „historycznym” – artystycznym odkryciem.

piano hfm072014011

Wnętrze fortepianu współczesnego (www.steinway.com).

 

Barierą może być znacznie cichsze brzmienie instrumentów dawnych. Fryderyk Chopin, który na wykonanie z orkiestrą w Warszawie swojego Koncertu f-moll do sali Teatru Narodowego zabrał fortepian z domu, donosił potem Tytusowi Woyciechowskiemu (27 marca 1830), że „tego wieczora, o ile paradysowi i ci, co w orkiestrze stali, byli zadowoleni, o tyle parter narzekał na ciche granie [...]. Dlatego to Mochacki w ‘Kuryerze Polskim’ wychwaliwszy mnie pod niebiosa [...] na końcu radzi więcej energii. Domyśliłem się, gdzie ta energia siedzi, i na drugim koncercie nie na swoim, ale na wiedeńskim grałem instrumencie. Diakow, jenerał rosyjski, tyle był grzeczny, że mi dał swojego instrumentu – lepszego jak ów Hummlowski – i dopiero jeszcze liczniej jak na pierwszym zgromadzeniu publiczność zadowolona była”.
Dziś w sukurs przychodzą nam nagrania. Bliskie ustawienie mikrofonu ujawnia bogactwo brzmienia, a domowy wzmacniacz pozwala rozkoszować się nim na dowolnym poziomie głośności. To nie stare pudła! Wdzięk historycznych brzmień czeka na nasze zachwyty, a bogactwo interpretacji – na stopniowe odkrywanie. Na koncertach trochę cichych subtelności na pewno wyjdzie na zdrowie umęczonej hałasem głowie.

piano hfm072014012

Paul McNulty naciąga struny w kopii ulubionego fortepianu Franciszka Liszta, Boisselot 1846 (www.fortepiano.cz).


Przy kupnie płyt musimy poradzić sobie z bałaganem terminologicznym. Anglicy na fortepian mówią „piano”¸ w związku z tym – dla odróżnienia – instrument historyczny wspominają jako „fortepiano”. W Polsce, gdzie fortepian jest nazwą instrumentu współczesnego, o dawnym zgrabniej mówić „pianoforte”. Oba terminy są prawidłowe i giną w różnorodności nazw, jakie swoim instrumentom nadawali fabrykanci. Bo był też wtedy Hammerharpsichord – klawesyn młoteczkowy, który z klawesynem tak naprawdę niewiele miał wspólnego.

o1

Kacper Miklaszewski
Źródło: HFM 07-08/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF