Air Tight PC-3

Mag 12-15 09 2010 01Air Tight to kolokwialne angielskie określenie czegoś kompletnego, doskonałego "nie do ruszenia". To znakomity pomysł na nazwę firmy, pod jednym wszakże warunkiem - jej produkty muszą być najwyższej klasy.

Nie wiem, jak było z panem Atsushi Miurą – czy najpierw zbudował swoje wzmacniacze, a później znalazł dla nich odpowiednią markę, czy może odwrotnie. Faktem jest, że dziś Air Tight to jedna z renomowanych japońskich marek, wymieniana jednym tchem z Kondo czy Shindo.
Air Tight specjalizuje się w produkcji wzmacniaczy, ale oferuje także preampy liniowe, gramofonowe oraz wkładki.

I właśnie najtańszego przedstawiciela tej ostatniej kategorii przyszło nam testować tym razem. Kosztującej około 14000 zł (cena zależy od kursu jena) PC-3 niepodobna nazwać „budżetową”. Dla mnie było to pierwsze zetknięcie z cartridge’em tej wytwórni. Zdarzyło się to również w czasie, gdy trafiło do mnie tangencjalne ramię brytyjskiej manufaktury – TransFi. W dużej mierze dzięki temu testowi zostało u mnie na stałe, bo połączenie niezbyt drogiego decka Michella ze średnio-drogim ramieniem i kosztującą już sporo wkładką PC3 okazało się strzałem w dziesiątkę.
PC-3 to dosyć ciężki przetwornik w metalowej obudowie. Wśród cech charakterystycznych warto wymienić niską impedancję wewnętrzną, wysoką podatność, złożoną budowę wspornika igły (bor plus aluminium), samarowo-kobaltowe magnesy, a także zastosowanie specjalnego, autorskiego materiału na rdzeń cewki. Nazywa się uczenie SH-μX (bogowie, chrońcie Cesarza!), a jego właściwości pozwalają uzyskać stosunkowo wysokie napięcie wyjściowe przy niewielkiej liczbie zwojów cewki. Wynika z tego niewielka masa elementu drgającego, co powinno skutkować bardzo dobrą analitycznością.
Widząc opakowanie PC-3, można w ciemno strzelać, że jest to produkt japoński i to z najwyższej półki. Na wierzchu – piękny papier, stylowa drewniana skrzyneczka wewnątrz. Sama wkładka to ucieleśnienie eleganckiej prostoty.

Marek Dyba i Alek Rachwald

Mag 12-15 09 2010 opinia1

Montaż PC-3 na niezbyt jeszcze dobrze znanym ramieniu okazał się nie lada wyzwaniem, ale dwa, trzy dni poświęcone na systematyczne poprawki dały efekt, który trudno określić inaczej, jak tylko mianem znakomitego.
Od pierwszej płyty zachwycił mnie konturowy, nisko schodzący i kontrolowany bas. Czy to podająca rytm na „Love over Gold” Dire Straits gitara basowa, czy kolorowy, dynamiczny kontrabas Raya Browna na „Soular Energy” – oba instrumenty zabrzmiały naturalnie. Każde narastanie ataku przy szarpnięciu struny było dynamiczne, a wygaszania precyzyjne. Air Tight wybitnie różnicuje niskie tony i pokazuje, jak barwnie może brzmieć kontrabas oraz jak istotny jest udział drewna w tworzeniu dźwięku. Instrument został dobrze zarysowany i przedstawiony w prawidłowej skali. Budowa sceny i lokalizacja źródeł pozornych to kolejne zalety tej wkładki. Co ważne, wielkość sceny i liczba planów zależą od nagrania, a nie od przetwornika, który oddaje jedynie to, co wytłoczono na winylu.
Zacząłem opis od basu nie dlatego, że jest lepszy od reszty pasma, ale dlatego, że to pierwsza wkładka, jakiej do tej pory słuchałem, która ten zakres potrafiła oddać tak znakomicie i w pewnym sensie „nie analogowo”. Bez zaokrąglania, podbijania wyższego basu – równo, twardo, sprężyście – po prostu rewelacyjnie! Góra na obu wspomnianych nagraniach również nie sprawia zawodu. Nie obserwujemy żadnego zmiękczania w celu uzyskania dźwięku zawsze przyjemnego i miłego. Ten zakres jest dźwięczny, otwarty i z mnóstwem powietrza. Jeśli blachy zostały nagrane bardzo dobrze, to będziemy się zachwycać zróżnicowaniem barw i wybrzmieniami, ale jeżeli realizator się nie przyłożył, PC-3 dobitnie nam to pokaże. Dla zwolenników wysokiej wierności to zaleta. Z drugiej strony, słuchanie gorzej nagranych płyt będzie w najlepszym razie niezbyt przyjemne.

Mag 12-15 09 2010 03     Mag 12-15 09 2010 05

Średnica to ta sama, najwyższa liga co reszta pasma – barwa, faktura i artykulacja są oddane z wyjątkową precyzją. Patricia Barber dostarcza w swoich nagraniach nieco sybilantów, a Air Tight przekazuje je, nie próbując schować ani łagodzić. Gitary i skrzypiec słuchałem godzinami, kontemplując namacalność, szczegółowość i naturalność w połączeniu z fantazją i rozmachem. Popisy trzech wybitnych gitarzystów na „Friday Night in San Francisco” zabrzmiały tak, że chyba tylko uczestnictwo w tym koncercie, i to zakładając miejsce w pierwszych rzędach, mogłoby to doświadczenie przebić.
Wkładkę PC-3 bez wahania zaliczam do high-endu. Dzięki niej dostajemy dźwięk naturalny i niezwykle realistyczny. Niepowtarzalna jest umiejętność rozróżniania barw. pasmo pozostaje spójne, wyrównane, a prezentacja basu zachwyca. Wkładka jest przeźroczysta i przekazuje to, co zapisano na płycie; bez upiększania czy dodawania czegoś od siebie. Dodam jeszcze umiejętność budowania sceny oraz to przyjemne wrażenie, że to jeszcze nie koniec możliwości przetwornika.
Muszę ją kiedyś mieć, a kiedy już to się stanie, pewnie jej nie zmienię na żadną inną.

Marek Dyba

Mag 12-15 09 2010 opinia2

PC-3 przybyła do mnie otoczona renomą świetnego przetwornika o przejrzystym brzmieniu. Odsłuchy potwierdziły pozytywne opinie, ale jako że nie ma brzmienia wkładki bez reszty systemu, w mojej konfiguracji rezultat okazał się nieco inny od tego, o czym mi wcześniej mówiono.
Air Tight odsłuchiwany z przedwzmacniaczem korekcyjnym RCM Sensor Prelude, wzmacniaczem SA Jazz i kolumnami Avcon ARM zaprezentował brzmienie, które odebrałem jako spokojne, wyrównane i bardzo kulturalne. Gabinetowe. Doprawdy, chciałbym mieć kiedyś gabinet, który dorówna klasą tej wkładce! W bezpośrednim porównaniu z Zu Audio PC-3 brzmiała niemal leniwie. To jednak powierzchowna opinia.
Prezentacja muzyki jest raczej delikatna, ale nie do przesady; bez rozmiękczenia. Z drugiej strony, nie zaobserwowałem superszczegółowości. Dźwięk był płynny, gładki i przyjemny. PC-3 grała każdą muzykę i w każdej się sprawdziła, ale w żadnym repertuarze nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia. Nie znalazłem w niej zwłaszcza nadnaturalnej przejrzystości, którą często przypisuje się przetwornikom japońskiej wytwórni. Poniekąd to dobrze, bo za dużo dobrego nie zawsze wychodzi na zdrowie. Zdarzało mi się słyszeć świetne, niezwykle szczegółowe przetworniki, które wlewały życie w ospałe systemy, ale słuchanie ich na dłuższą metę stawało się męczące. Natomiast z PC-3 o zmęczeniu nie ma mowy.
Zestawiona z firmowym preampem ATE-2500 PC-3 dodatkowo zyskała na subtelności i detaliczności w stosunku do tego, co słyszałem z phono RCM. W tym zestawieniu odkryłem szczególną przyjemność cichego słuchania klasyki. Bardzo dobra była stereofonia; zwłaszcza szerokość sceny robiła wrażenie, choć przestrzeń sięgała również w głąb. Lepsze odwzorowanie głębi uzyskałem jednak swego czasu z Lyrą.

Reklama

Brzmienie Air Tighta określiłbym jako miłe, stosunkowo szczegółowe, bez podgrzewania temperatury barw. Przyzwoicie dociążone, lecz nie zbasowane. Niskie tony odznaczają się przy tym wartą wspomnienia kontrolą. Mimo dobrej detaliczności, w moim systemie wysokie tony wydawały się nieco wygładzone. Przyznaję, PC-3 nie poruszyła mnie tak jak Marka. Jeśli by rozpatrywać aspekty brzmienia oddzielnie, to bardziej podoba mi się ciepła średnica Sheltera, zaś Lyra ma więcej nerwu i mikroinformacji. Z drugiej strony, z łóżka bym tej wkładeczki nie wyrzucił... Trudno mi się na jej temat wypowiadać ostatecznie, bo w czasie testu odnosiłem wrażenie, że coś tu przegapiam. Słuchałem z przyjemnością. Podobała mi się dojrzała prezentacja, ale przez cały czas czekałem na bardziej osobisty przekaz, na szept: „kup mnie”. Nie doczekałem się. Wydaje mi się, że Marek nawiązał z tym przetwornikiem lepszy kontakt. Ciekaw też jestem większych braci PC-3: modelu PC-1 i jego droższych wariantów. Chciałbym się przekonać, czy ich przekaz poruszy mnie bardziej.

Alek Rachwald

Mag 12-15 09 2010 daneTechniczne

Autor: Marek Dyba i Alek Rachwald
Zdjęcia: Marcin Olszewski
Źródło: MHF 03/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF