faktycznie robi wrażenie!
szczerze mówiąc nie spodziewałem się takiego rozwiązania, kompletnie mnie to zaskoczyło, pomysł wart zapamiętania, może kiedyś wykorzystam. .

to już cztery lata...

kto by pomyślał...

Słucham albumu Machinae Supremacy o nazwie Phantom Shadow. Poniżej mała próbka:

Dzisiaj trochę gitarowego grania i Steve Vai w moim ulubionym kawałku.

U mnie powtórka z dyskografii MANFRED MANN'S EARTH BAND
Chyba to jeden z najbardziej niedocenionych (jeszcze The Who mi się nasuwa) i zapomnianych (w Polsce na pewno) bandów.

Ostatnio znalazłem taka oto "mapkę drogową" po historii Rocka:





Niby wszystko na swoim miejscu, ale np. Earth Bandu Manfreda brak...tylko gdzie ich umieścić, na której gałęzi?
Solidny, mięsisty rock, chwilami hard, przyprawiony i blusem i gospel i funkiem i space rockiem i delikatnie jazzem i diabli jeszcze wiedzą czym.
Doskonałe wokale, aranże, fantastyczne covery m.in. Dylan, Springsteen, Joni Mitchell.
Zawsze świeże (po dziś dzień!) energetyczne brzmienie.


P.S. - jakby ktoś (np. Koledzy, których nie lubimy, bo mają na jeden klik... ) znowu kiedyś rozmyślał nad tym "czego by tu posłuchać, co by tu wykilkać" z Rocka - gorąco polecam - od początku, czyli bez tytułu z 1972, ciurkiem można aż do 1984 (koncert w Budapeszcie)

Fajna mapka, chyba nieco uproszczona i ograniczona, ale wiarygodnie pokazuje historię Rocka.

Dla mnie kolejne miejsce na liście zespołów zasłużonych pod hasłem "Prog Rock" zajmuje Dream Theater !
W czwartek kolejny raz w Polsce na Woodstocku, może uda się dotrzeć i posłuchać ich kolejny raz...

W sobotę na Woodstocku Black Label Society, Usłyszeć Zakka w tym kawałku bezcenne...

Iro napisał: U mnie powtórka z dyskografii MANFRED MANN'S EARTH BAND
Chyba to jeden z najbardziej niedocenionych (jeszcze The Who mi się nasuwa) i zapomnianych (w Polsce na pewno) bandów.

Manfred mnie rozwalił! Nie wiem jak to się stało że do tej pory nie trafiłem na tą kapelę Dla tego tak lubię tą zakładkę!
Dzięki za info, dwie płyty na początek zamówione

W domu nie mam za bardzo czasu na muzyczkę. Absorbuje mnie naprawa kompa. W pracy zasłuchałem się w pierwszym albumie King Kobry: Nic super ambitnego. Po prostu solidny hard rock z lat 80-tych

Mnfred Mann's Earth Band już był w moich wspomnieniach, dlatego teraz go nie będzie, ale będą jego "odłamy", "efemerydy", odmiany





i na zakończenie, właściwie bez żadnego powiązania z Manfred Mann's Earth Band, ale z Manfred Mann już tak i nie mogło tego tu zabraknąć (mimo, że już był we wspomnieniach ). W pierwszym teledysku, do "Do Wah Diddy Diddy", wielkim hicie, jeszcze na dodatek cover , na gitarze (drugi z prawej) gra sobie "człowieczek":

Niezawodny fozzie!
Dziękujemy za wypełnienie luk w temacie Manfreda.
Osobiście pierwsze dwa "Rozdziały" załatwiam jednym wypaśnym składakiem a "Rozdział 3", (choć najciekawszy), to tylko dwie płyty.
Earth Band zaś trudno byłoby zredukować do składanki tylko.

wimp.pl/track/27643048 to teraz leci :)

W końcu dojechała dzisiaj "supernova" polecam Joe dalej w formie

emboy napisał:

Adam Szulc napisał: z czadowych rzeczy z czystym sumieniem mogę polecić te dwie płyty Lifetime
www.amazon.co.uk/dp/B0000047GA/ref=pe_38..._37038051_TE_3p_dp_2
www.amazon.co.uk/dp/B0000047GB/ref=pe_38..._37038051_TE_3p_dp_1
które se pewnie bez trudu wyklikasz.

Otóż nie wyklikałem bez trudu wspomnianych dwóch albumów. Wyklikałem inne wspomnianego "szybkiego drummer'a", w tym jeden lifetime collection.
Liznąłem uchem - potrafi(ł) przyłożyć, to prawda:
wimp.pl/track/4019286
Summa summarum nadawałby się do minionego, piątkowego nastroju
PS. To muzyka z innej planety niż moja, ale najbardziej spodobał mi się album z nogami za milion dolarów.

To jednak zupełnie inny świat, bo te płyty Lifetime różnią się radykalnie od pozostałych, przede wszystkim energetycznie. W czym miał wielki udział John McLaughlin, który w tym samym czasie stworzył Mahavishnu Orchestra. Obecnie stawiam te dwie płyty wyżej od nagrań Orkiestry. Od kilku dni czyli od bolesnego zderzenia z rzeczywistością (czytaj: powrót z wywczasu) słucham tylko ich, z jednorazowym wyjątkiem.

Płyta rewelacja! Totalnie nie moja bajka, a szczeka mi spadła jak ją przesłuchałem...