Gdyby Hobbit to przeczytał dostałby rozwolnienia po którym tylko polski węgiel mógłby mu pomóc ...Brawo...........

Właśnie takie Hobbity są robione jak do bajki, która na żywo leci jak leci, bez holiłudzkich cięć i zawsze to sę dzieje na prawdę, ale w komputerze.

Taki Hobbit nie istnieje, ale tylko jak w bajce i nic więcej -jest coś i nic jest i jak nie było wcześniej.

Byłem dziś z synem na drugiej części. Gorszy niż 1 część brakowało trochę różnorodności w scenografii postaciach, krajobrazach, ale sceny w ucieczce w beczkach po wodospadach mnie rozbawiły. Oscar za zakończenie...nawet seriale nie są tak makabrycznie ucięte. 3D słabe - w domu lepsze. Na 3 nie pójdę....

Widziałem 2 razy. Lepszy od pierwszej części dla mnie. Mroczniejszy, klimatem momentami blisko LOTRa.

Mnóstwo znakomitych, pamiętnych scen: pojedynek Gandalfa z Sauronem, całe Lake Town, świetna sekwencja w Mirkwood. No i chyba najlepszy smok w historii kina. Jest kilka minusów - kilka scen walki przegiętych, ale generalnie kino rozrywkowe na najwyższym poziomie no i najważniejsze - jest klimat śródziemia.

Nie wiem czy w domu uzyskasz efekt 3D 48fps - dla mnie jakość obrazu rewelacja. Ogólnie wizualnie film robi znakomite wrażenie POD WARUNKIEM, że oglądamy w 3D 48fps. Trzeba uważać na niektóre projekcje, pierwszy seans mój był skopany technicznie - za ciemny.; Było to zwykłe 3D - 24 fps ale chyba było coś nie tak z kinem. Drugi raz już było ok.

Nie jest to film, który stawia efekty 3D ponad wszystko. Ale jest sporo cen spektakularnych.

Większe fragmenty pierwszej części oglądałem przedwczoraj.
Krzątałem się jeszcze świątecznie po domu, a młodzież zafundowała sobie seans.
Powiem krótko - jestem z czasów zupełnie innej trylogii.

Której? Sienkiewicza/Hoffmana?

Ja w sumie też, ale tylko pierwszych 2 części (Ogniem i Mieczem było niestety słabe). Nie przeszkadza mi to jednak w lubieniu Hobbita. No i trzeba pamiętać, że to baśń jest, Tolkien Hobbita pisał dla swojego 10-letniego syna.

Ps. Swoją drogą, fajne czasy to były. Popatrzyłem w święta chwilę na Pana Wołodyjowskiego. Niektóre sceny - jak ta kiedy wyczekiwali Lipków by dorwać Azję - nie do zaakceptowania dzisiaj. Pięć minut i zero akcji. Tylko budowanie klimatu.

Kiedy Jackson zwolnił trochę tempo w Hobbicie 1 - w scenach w Hobbitonie - zaraz podniosło się larum, że za wolno, że dłużyzny.

Szkoda, że teraz kino rozrywkowe musi być od razu w formacie teledyskowym. Na szczęście Jackson robi wersje rozszerzone - dla geriatryków, którzy wolą wolniejsze tempo.

Jasne, że tej "właściwej"

Choć, to pewnie znak czasów, młodzież trylogię utożsamia z Tolkienem.
Junior młodszy przeczytał Tolkiena od dechy do dechy, ale Sienkiewicza - skróty, opracowania potrzebne do klasówki. Takie czasy.

w scenach w Hobbitonie - zaraz podniosło się larum, że za wolno, że dłużyzny.

Też mnie to nieco zdziwiło, przecież te sceny nie są wydłużane na siłę - okej, jest to swojego rodzaju nadinterpretacja, lecz same sceny, które w filmie są dłuższe niż (teoretycznie) powinny są dobrze zrobione i przemyślane.

A jeżeli ktoś chce krótką wersję, niech sobie przeczyta Hobbita, nawet z załącznikami od Tolkiena; nic prostszego.

Obejrzałem Hobbita (dwie części) jednym ciurkiem. Jednego jestem pewien, na pewno wrócę do tych filmów.

Byłem widziałem i jakoś tak.... Efekty super, 3D mega. Ale rozwlekanie tej opowieści.... Nie leży mi chyba.

zentaur napisał: Popatrzyłem w święta chwilę na Pana Wołodyjowskiego. Niektóre sceny - jak ta kiedy wyczekiwali Lipków by dorwać Azję - nie do zaakceptowania dzisiaj. Pięć minut i zero akcji. Tylko budowanie klimatu.

wprawdzie temat jest o Hobbicie, ale a propos filmów i scen, które są "nie do zaakceptowania dzisiaj" nie mogę nie wspomnieć o nowym projekcie Filmoteki Narodowej - chodzi o Potop Redivivus. Oficjalnie czytamy, że projekt "powstał z potrzeby zaprezentowania współczesnej widowni Potopu na dużym i małym ekranie w doskonałej jakości i nowej, atrakcyjnej formie – bliskiej oczekiwaniom współczesnego widza" (czytaj: "trzeba pociąć stary film tak żeby współczesny widz usiedział w kinie te 3 h i liznął chociaż trochę klasyki"). Nie mam nic przeciwko odrestaurowywaniu kinowych klasyków, ale czasy filmowych dłużyzn (w niektórych przypadkach bardzo inspirujących i dających do myślenia) naprawdę minęły bezpowrotnie....

No to ciągniemy offtopa (Potop zawsze ciekawszy niż Hobbit ) - Też o tym "chytrym" zabiegu słyszałem i qudre jestem bardzo ciekawy jak można było wyciąć aż dwie godziny z tego filmu? To co zostało? Sama "akcja"? A może przyspieszyli nieco same sceny walk aby wyglądały "współcześniej"
Durnowate to i chore.
O ile pamiętam zresztą, w czasie gdy Potop wchodził na ekrany, grany był w dwóch częściach i nikt nie musiał przesiadywać w kinie 5 godzin ciurkiem.

Z offa wrócę do tematu- czuję trochę niekonsekwencję, producenci, twórcy Hobbita pompują dość krótki tekst na trzy pełnowymiarowe filmy kinowe-to w Hollywood, natomiast w Polsce skraca się pełnowartościową, wspaniałą ekranizację hitu prozy noblisty. A wszyscy to robią żeby zarobić kasę Dwie różne drogi do sukcesu finansowego... a sztuka, kultura. Cyt ,chyba z Bronka Talara-"Jak się patrzy na taką sztukę to trudno zachować kulturę"

Bo poprawiony Potop powinien trwać 7 godzin. I to byłoby coś. Mogli jeszcze wypuścić wersję SE (96 minut z napisami).

urbanator napisał: Z offa wrócę do tematu- czuję trochę niekonsekwencję, producenci, twórcy Hobbita pompują dość krótki tekst na trzy pełnowymiarowe filmy kinowe-to w Hollywood, natomiast w Polsce skraca się pełnowartościową, wspaniałą ekranizację hitu prozy noblisty. A wszyscy to robią żeby zarobić kasę Dwie różne drogi do sukcesu finansowego... a sztuka, kultura. Cyt ,chyba z Bronka Talara-"Jak się patrzy na taką sztukę to trudno zachować kulturę"

to cytat z "Daleko od szosy"