MOJA KOSZMARNA PRZYGODA Z FIRMĄ PIONEER, SKLEPEM NAUTILUS2 I WIEŻĄ X-HM72-K
Opiszę historię, która wydarzyła się naprawdę choć wydaje się nieprawdopodobna tak z technicznego jak i prawnego punktu widzenia.
Na początku roku kupiłem wieżę Pioneer X-HM72-K ze sklepu NAUTILUS2. Byłem z niej maksymalnie zadowolony - świetny dźwięk, wiele źródeł dźwięku itd. Na tyle zadowolony, że dokupiłem płatne Spotify aby legalnie słuchać muzyki jaką tylko chciałem. Sielanka trwała gdzieś do kwietnia.
Podczas słuchania muzyki raptem wieża się wyłączyła i zaczęła migać tylko czerwona lampka pod timerem. Napisałem do sklepu NAUTILUS2 na maila aby w trybie przepisów ustawy konsumenckiej aby mi wymienili na inny egz. wolny od wad. Nie było ŻADNEJ odpowiedzi więc zadzwoniłem i uprzejmy pracownik sklepu powiedział mi, że nie wymienią tylko dadzą do naprawy co może potrwać 3 tyg więc lepiej żebym sam oddał w trybie naprawy gwarancyjnej. Tak też zrobiłem w autoryzowanym punkcie firmy Pioneer w Łodzi oddając sam amplituner bo tak mi powiedziano telefonicznie. Jednocześnie sklep NAUTILUS2 ostrzegłem, że jeśli naprawa okaże się nieskuteczna zażądam zwrotu całości środków. Oczywiście też nie było na to żadnej odpowiedzi.
Po 3 tyg. odebrałem sprzęt z autoryzowanego serwisu Pioneera w Łodzi. Włączyłem wieżyczkę - wszystko działało, byłem mega szczęśliwy. Niestety szczęście trwało ok 2 godzin. Po tym czasie stało się dokładnie to samo. Wieża się wyłączyła i zaczęła migać czerwona dioda. Ręce mi opadły... Poczytałem w necie, że jest jakiś "magiczny" sposób na zrestartowanie wieży przyciskami power/rewind. Tak też zrobiłem. Wieża zadziałała, jednak na ok 20 min. Po paru takich restartach włączała ię na krótkie odstępy czasu. W międzyczasie pojawiał się napis "DC FAULT". Zastanawiając się co tak naprawdę naprawił autoryzowany serwis Pioneera napisałem do firmy Pioneer czy serwis musiał oddać on jakieś części bo podejrzewałem, że oni też po prostu zrestartowali. Odpisali mi, że muszą się rozliczać z wymienianych części.
Co do samej wieży ostatecznie poddałem się i napisałem maila do sklepu NAUTILUS2 żądając zgodnie z wcześniejszą zapowiedzą zwrotu całości środków. Sklep zgodził się na przyjęcie reklamacji i wysłał kuriera po sprzęt. Odesłałem cały zestaw wraz z wszystkimi kabelkami, głośnikami, pilotem, wszystko. Gdzieś po 3 dniach wysłali mi maila w którym jako załącznik w formie jpg była zeskanowana odpowiedź właściciela (!) jak by nie można było napisać normalnie maila. Pan właściciel sklepu NAUTILUS2 uprzejmie chciał wymienić mi wieżę na inną. Nie zgodziłem się ponieważ wcześniej zapowiedziałem, że będę żądać zwrotu środków. Na następny dzień znowu dostałem zeskanowane pismo od właściciela. Tym razem napisał, że w ogóle mi nie przysługuje żadna reklamacja bo sprzęt jest całkowicie sprawny... Załamałem się. Byłem kompletnie skonfundowany. Napisałem do nich ostrego maila że robią ze mnie idiotę i czekałem na dalsze kroki... Spodziewając się znowu problemów i długiego okresu naprawiania kupiłem inną wieżę, zresztą też firmy Pioneer - model wyżej 82. Sklep NAUTILUS2 nie odzywał się tydzień. Po tygodniu zażądałem zwrotu reklamowanego sprzętu. Akurat tak się zdarzyło, że na następny dzień dostałem pismo od firmy prawniczej, którą sklep NAUTILUS2 zatrudnił do mojej sprawy (!). Pismo listem poleconym, za potwierdzeniem odbioru. Po prostu w głowie się nie mieści co zrobią aby olać klienta. W owym piśmie
napisano, że moje pierwsze żądanie jest nieskuteczne bo wysłałem maila, a nie pismo. Powołano się na liczne przepisy. Nie odniesiono się jednak do innych kwestii prawnych o których wcześniej pisałem, ale żeby nie rozwlekać posta już o tym nie pisałem. Ostatecznie napisano też, że reklamacja jest w ogóle nie zasadna bo sprzęt jest całkowicie sprawny.
Wieżę mi zwrócono, przy okazji zapominając o instrukcji. Zauważyłem jednak, że obudowa była otwierana i zerwana jest nalepka serwisu, który wcześniej naprawiał. Przez prawie 2 tyg. tak sklep NAUTILUS2 sprawdzał i testował, że nawet otwierali czego oczywiście nie wolno było im robić. Ok włączyłem. Pograła ok godziny i znowu migająca czerwona lampka pod timer !!! Kolejny raz załamka, kolejny raz restartowanie. Tym razem nagrałem filmy, żeby udowodnić sklepowi
NAUTILUS2, że nie jestem idiotą. Wiecie co ? Kazali mi ją znowu odesłać w celu "dokonania dokładnej ekspertyzy". Stracone już miałem nerwy i 2 miesiące czasu. Trzymali 2 tyg. po czym zamiast słowa "przepraszam" czy natychmiastowego zwrotu środków chcieli dalej testować. Taka była postawa tego sklepu, który zrobił absolutnie wszystko, łącznie z wynajęciem firmy prawniczej, aby tylko nie uznać reklamacji. I tyle w temacie obsługi klienta przez sklep NAUTILUS2.
Zaczęłam ostro się zastanawiać dlaczego ten sprzedawca tak się upierał, że wszystko jest ok. Pamiętając o tym DC FAULT zacząłem kombinować z prądem i kabelkami. Podłączyłem jeszcze raz głośniki - to samo, zmieniłem gniazdko od prądu to samo - w końcu zmieniłem kabelek od prądu i EUREKA !!! To było to !!! Po pół dnia sprawdzania bo ta migająca lampka nie włączała się od razu tylko po 3 godzinach, po 2 godzinach itd więc każde eliminowanie kolejnych elementów trwało. Po zamianie kabelka do prądu z każdą godziną, dniem i tygodniem upewniałem się, że sam znalazłem przyczynę. Po 2 miesiącach jestem pewny.
Podsumowanie jest takie, że w naszym kraju brak profesjonalizmu jest na każdym kroku. Jak ktoś nie ma wiedzy lub znajomego jest tak naprawdę bezsilny. Zacznijmy od grzechu pierworodnego. Firma Pioneer sprzedaje wieże po 2000zł i dodaje badziewne baterie i kabelki do prądu. Autoryzowany serwis wymienia części, trzyma sprzęt 3 tyg. Jak oni to u diabła sprawdzali ??? Wystarczyło podłączyć wieżę na ich kabelku od prądu, a przecież musieli bo dostali goły amplituner bez niczego; aby ustalić w 10 sek. przyczynę. I albo tu było rzeczywiście jakieś oszustwo z częściami, albo nawet nikt tego nie sprawdził dokładnie. Dalej - sklep. Skoro ja jako amator to ustaliłem to dlaczego sklep NAUTILUS2 tego nie zdiagnozował ? Może się starali, ok, ale to ja na to wpadłem.
W rezultacie mam stracone 3 miesiące myślenia i denerwowania się tą sprawą i stracone pieniądze. Straciłem na sprzedaży ze stratą tej "zastępczej więzy 82" oraz dojazdach do serwisu i abonamentach Spotify ok 500zł. Oczywiście mam całą dokumentację, rzeczony feralny kabelek i mógłbym skierować sprawę do sądu tak przeciwko serwisowi Pioneera w Łodzi jak i sklepowi NAUTILUS2. Zastanawiam się wciąż nad takim pozwem. Może jednak ktoś z firmy Pioneer się ze mną skontaktuje i odniesie do tej kwestii bo ze sklepu NAUTILUS2 nie ma żadnej refleksji na ten temat. Nawet ani razu mnie nie przeprosili.
Mam nadzieję, że ten post zostanie opublikowany i nie będzie usunięty. Na każde tu słowo jakie napisałem mam dowody.