Po co ta muzyka?

bow 598118 1280Podkarpacki Zespół Szkół Muzycznych tak zachęca:

„Badania wskazują, że profesjonalna aktywność muzyczna:


 

Zastanawiam się, czy oni czytali moje wstępniaki (a zwłaszcza ten o Mariance), czy też sami na to wpadli. Wszystko jedno. Nie ma tu gadania o karierze. O tym, ilu absolwentów dostaje się na studia, do jakich uczelni i ilu potem zostaje Zimermanami, Kulkami czy Horowitzami. Tylko prosto i w punkt – co daje edukacja muzyczna. Jestem dumny, że ten zespół jest podkarpacki, bo stamtąd pochodzę i zawsze uważałem, że na wschodzie Polski jest wyższa cywilizacja, ludzie lepsi (kiedyś podobno serce Polski biło na Kresach) i odporniejsi na idiotyzmy, płynące z tzw. „Europy”. Po co dzieci uczyć grać? To zostało zebrane w „statucie” i, wierzcie mi, zgadza się, co do litery. Pamiętacie „Ziemię obiecaną”? Jak się panowie spotykali po robocie i grali kwartety Schuberta? Poznanie tej strefy wrażliwości ludzkiej duszy to tylko dodatkowy bonus. Również taki, że przy wigilijnym stole ktoś zaakompaniuje na klawiszu albo gitarze „Bóg się rodzi”, albo innym razem, podegra jubilatowi „sto lat”. Prywatnie uważam, że każdy normalny człowiek powinien to potrafić, na elementarnym poziomie, niech się nawet myli i kaleczy. To naprawdę nie jest wiedza tajemna i czarny pas karate. Idzie nowy rok szkolny. Można się jeszcze załapać. Polecam zwłaszcza osobom z Podkarpacia, bo skoro władze szkół tak piszą, to wiedzą, gdzie konfitury stoją i jak je upitrasić. I myślę, że są to dobre szkoły. Tylko jedna uwaga: nie dajcie się wkręcić w „olimpiadę”, bo to zabija 90 % korzyści. No, chyba, że jesteście pewni, że Wasz Alanek albo Żanetka to mały Zimerman, Horowitz albo Kulka. Taką diagnozę radziłbym jednak skonsultować ze specjalistą. Dla dobra dziecka.

 

Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 06/2016

Pobierz ten artykuł jako PDF