Monachium High End 2017 - 2
- Kategoria: Reportaże
Spis treści
System ze Szwecji, choć na pewno nie w cenach Ikei. Najnowsze kolumny Marten Design Coltrane Tenor 2 za 79000 euro, zasilane monofonicznymi końcówkami Engstrom Eric. W tle szpulowy magnetofon Nagry i przetwornik c/a MSB Select, podłączony do wzmacniaczy bez pośrednictwa preampu. Pliki płynęły z Aurendera, a muzyka – z vintage’owego gramofonu Thorensa, podłączonego do brytyjskiego phono stage’a Whest Titan Pro. Marten i lampa do udane połączenie. Nowoczesne przetworniki Accutona z serii Cell, sterowane wzmacniaczami w tradycyjnej technice próżniowej, dają dźwięk dokładny, ale i wypełniony. Jakość wykonania szwedzkich komponentów również nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z high-endem.
Do okablowania szwedzkiego systemu Marten/Engstrom wykorzystano szwedzkie, bo jakże by inaczej, okablowanie Jorma Design Statement. To świetne przewody, a przy okazji bardzo łatwe do podłączenia. Do prowadzenia prezentacji albo pracy recenzenta nadają się w sam raz.
Co trzeba mieć, żeby usłyszeć na wystawie źle grające Boenicke? Otóż, proszę państwa, trzeba mieć pecha. W normalnych okolicznościach szwajcarskie kolumny grają w skali od „bardzo dobrze” do „zjawiskowo” i tegoroczna edycja High Endu potwierdziła tę regułę. Repertuar jest zawsze dopasowany do możliwości głośników, a system ustawiony i stuningowany bardzo starannie. Efekty są jednoznacznie pozytywne, nawet jeżeli grają zaledwie maleńkie monitorki W5. W tym roku prezentowano je na zmianę z najnowszą (a zarazem flagową) półaktywną podłogówką W13 SE+, w towarzystwie firmowego wzmacniacza Boenicke E2 i odtwarzacza Computer Audio Design CAT/1543 MkII. Całość spięło okablowanie brytyjskiej wytwórni The Chord Company. To nie jest ta sama firma co – również brytyjski – Chord produkujący elektronikę.
Niezawodny przepis, jak dołożyć stolarzowi pracy, czyli obudowa Boenicke W13 w przekroju. Wszystkie komory, wzmocnienia i poprzeczki są żłobione w litym drewnie. Dla Svena Boenicke to jedyna droga do osiągnięcia naturalnego brzmienia. Wspomnijcie przy nim, że niektórzy skręcają kolumny z blachy i obserwujcie wyraz jego twarzy. Widok jest bezcenny.
Estelony YB widzieliśmy na premierowej prezentacji w roku 2016. Estońskiej wytwórni zależy na dotarciu do odbiorców, dla których kluczowy atut stanowi niebanalne, nowoczesne wzornictwo. YB mają też przyciągać niewygórowaną ceną, przy czym należy od razu zaznaczyć, że słowo „niewygórowana” w przypadku Estelona może być mylące. Estońska marka zawsze celowała wysoko, więc 15900 euro to w jej przypadku niemal budżetówka.
Flirt Estelona z nowoczesnością przeradza się w coś poważnego. Na High Endzie 2017 firma zaprezentowała bezprzewodowe kolumny Lynx. Według danych producenta, zastosowano w nich technikę polegającą na sterowaniu każdego z przetworników z osobna sygnałem DSD, bez etapów konwersji i dodatkowej obróbki. Skraca to wyraźnie ścieżkę sygnałową i ma pomóc w uzyskaniu możliwie najczystszego dźwięku. Jak jest w praktyce, tego nie wiemy, ponieważ zestawy Lynx prezentowano tylko statycznie. Dostępne będą dwie wersje kolorystyczne: biało-czarna albo czarna, ale łącząca powierzchnie matowe i błyszczące. Do wyboru przewidziano także dwa tweetery. W zależności od tego, czy wybierzemy kopułkę berylową, czy diamentową, zapłacimy 40000 albo 50000 euro.
Skromnie, ale ze smakiem, czyli minimalistyczny i – jak na warunki wystawy – nieprzesadnie drogi system stereo. Wszystkie elementy znane i lubiane. Kolumny to Wilson Audio Sasha 2, końcówka mocy – D’Agostino Momentum Stereo, a źródło sygnału – dSC Rossini z zewnętrznym zegarem taktującym. Rossini steruje wzmacniaczem bezpośrednio, co oznacza, że w zestawie nie użyto przedwzmacniacza. Co jeszcze ważniejsze – nie użyto też laptopa. Pewnie został tam, gdzie jego miejsce, czyli w biurze. Jedyna niespodzianka to okablowanie Nordosta. Nie dość, że nie piszczało, to jeszcze pozwoliło uzyskać naturalny, żywy dźwięk. Jedna z najprostszych, a zarazem najlepszych dźwiękowo prezentacji na całej wystawie (choć na pewno nie najtańsza).
W roku 2017 dCS obchodzi 30. urodziny. Życzymy 100 lat!
Na tegorocznej wystawie dCS pokazał zintegrowany odtwarzacz Vivaldi One. To jednopudełkowa wersja czteropudełkowego flagowca w dwupudełkowej cenie. One będzie wyposażony w napęd SACD, tak jak dotychczasowy transport Vivaldi. Światło dzienne ujrzy 250 sztuk, co – jak na „limitowaną” edycję tak drogiego urządzenia – jest ilością dużą i raczej nie wywoła paniki wśród potencjalnych nabywców. Ale że się rozejdzie po świecie, wydaje się pewne. Zwłaszcza że toleruje plikograje i da się wykorzystać jako DAC, a nawet streamer. Obsługuje serwis Tidal oraz format MQA, używany w sekcji Tidal Masters. Jest kompatybilny z aplikacją Apple Airplay, Spotify Connect oraz Roonem. Z tak bogatym zestawem funkcji faktycznie może się stać jedynym źródłem w systemie.
Wiener Lautsprecher Manufactur przeplatał prezentację kolumn występami pianistki.