HFM

artykulylista3

 

Zdrowie, choroba, muzyka

70-72 12 2013 01
W numerze 6/2013 naszego miesięcznika ukazał się esej Macieja Łukasza Gołębiowskiego „Muzyk – zawód wysokiego ryzyka” . Na przykładach znanych muzyków, grających na różnych instrumentach, autor udowodnił, że długoletnie uprawianie muzyki i forsowanie określonych grup mięśni oraz układu oddechowego prowadzi do chronicznych chorób zawodowych i kontuzji trudnych do wyleczenia.

„Muzyka a zdrowie; muzyka a choroba” – to temat rzeka. Na rozmaite dolegliwości cierpią nie tylko instrumentaliści, lecz także śpiewacy, dyrygenci i kompozytorzy. Ba, całe instytucje muzyczne.
Nieustającą, w końcu przegraną, walką z chorobą płuc było życie Chopina. Aż dziw bierze, że tak aktywny twórczo, pedagogicznie i towarzysko mógł być ktoś, kto pisał w liście z Majorki o konsylium lekarskim: „… 3 doktorów z całej wyspy najsławniejszych: jeden wąchał, com pluł, drugi stukał, skądem pluł, trzeci macał i słuchał, jakem pluł. Jeden mówił, żem zdechł, drugi – że zdycham, trzeci – że zdechnę”.





Z nawrotami choroby umysłowej zmagał się Schumann. Beethoven pogrążał się w głuchocie. U Ravela przez lata postępowała degeneracja kory mózgowej. Guz mózgu spowodował przedwczesną śmierć Gershwina. Białaczka zabrała Bartóka. Nowotwór zabił Andrzeja Czajkowskiego. Piotr Czajkowski na własną prośbę zaraził się cholerą, wypijając nieprzegotowaną wodę; w ten sposób wykonał na sobie wyrok śmierci, wydany przez elitę Petersburga za homoseksualny romans. Stwardnienie rozsiane wiolonczelistki Jacqueline du Pré czy nowotwór piersi śpiewaczki Kathleen Ferrier to też nie były choroby zawodowe…

Choroba jest częstym wątkiem w librettach oper i tekstach pieśni, bowiem na scenie prezentuje się bardzo efektownie – czy będzie to ułomność fizyczna (garbaty błazen w „Rigoletcie” i niewidomy Inkwizytor w „Don Carlosie” Verdiego), choroba nieuleczalna (gruźlica Mimi w „Cyganerii” i Violetty w „Traviacie” Verdiego), choroba psychiczna (obłąkane tytułowe bohaterki „Łucji z Lammermooru” Donizettiego oraz „Halki” Moniuszki, Azucena w „Trubadurze” Verdiego, cierpiący na psychozę bohater „Umarłego miasta” Korngolda), patologiczna zazdrość (Canio w „Pajacach” Leoncavalla), zabójcza gorączka dziecka w balladzie „Król olch” Schuberta, migrena bohaterki pieśni „Boli mnie głowa” Grażyny Bacewicz (z tekstem własnym kompozytorki), syfilis Amfortasa (enigmatycznie określony jako niegojąca się rana boku) w misterium operowym „Parsifal” Wagnera. Pedofilia Wojciecha Kroloppa nie zebrałaby tak dewastującego żniwa w chłopięcym chórze, gdyby nie towarzysząca jej choroba władzy i sławy dyrygenta oraz choroba przymkniętych oczu u zżeranych ambicją rodziców i oficjeli; ciało dyrygenta dodatkowo drążył wirus HIV.
Muzyka może – pośrednio – wywołać chorobę zawodową, ale może także leczyć chorych na ciele, duszy i umyśle.

70-72 12 2013 02Maciej Kierył (z prawej)




Medication time
„Medication time”, czyli „Czas na lekarstwa” – na to hasło w filmie „Lot nad kukułczym gniazdem” pielęgniarka włączała płytę z senną muzyką pop-impresjonistyczną, a pacjenci jak zombie podchodzili po swoje tabletki. Relaksacja na zawołanie była parodią muzykoterapii, stawała się wręcz metaforą zniewolenia.

Wpływ muzyki na danego człowieka zależy od jego doświadczenia osobistego i kulturowego. Chociaż badania dowodzą uspokajającego wpływu np. koncertów fortepianowych Mozarta, odtwarzanie takiej muzyki komuś, kto nie znosi muzyki poważnej albo ma złe wspomnienia związane z danym utworem (np. toksyczna matka uwielbiała Mozarta), zamienia się w „muzykotorturę”, podobnie jak zaordynowanie walców Straussa na wyrównanie akcji serca komuś, kto nie lubi filmu „2001: Odyseja kosmiczna”.
„Aria na strunie G” Bacha obniża ciśnienie, ale nie temu, kto nie trawi brzmienia skrzypiec. „Bolero” Ravela nie na każdego działa pobudzająco, a fugi Bacha nie każdemu poprawiają koncentrację, za to w indywidualnych przypadkach cuda może zdziałać ckliwa piosenka, kojarząca się z miłą imprezą. Wyciszająco, a wcale nie aktywizująco, może wpłynąć na pacjenta bombastyczny marsz, który obudzi dobre skojarzenia z końcem wojny, a więc bezpieczeństwem i powrotem do domu.

70-72 12 2013 03Kwartalnik „Muzykoterapia Polska”


Związek między muzyką a nastrojem i samopoczuciem zauważyli już starożytni Egipcjanie. O dobroczynnych właściwościach muzyki pisali Platon i Arystoteles. W Biblii depresję króla Saula leczył Dawid grą na harfie. Mantryczny śpiew i rytmiczne bębnienie to narzędzia uzdrawiania często stosowane przez szamanów.

W latach 20. XX wieku w amerykańskich szpitalach zauważono, że pacjenci, słuchający audycji radiowych z łagodną muzyką, mają niższe ciśnienie. W czasie II wojny światowej w szpitalach wojskowych w USA wprowadzono muzykę jako narzędzie terapii. Muzykom, którzy prowadzili zajęcia z pacjentami, brakowało wiedzy medycznej i psychologicznej. Lekarze również poruszali się jeszcze po niezbadanym terytorium; powstała zatem potrzeba opracowania programu studiów wyższych z dziedziny muzykoterapii. W 1944 Uniwersytet Michigan otworzył taki kierunek.

70-72 12 2013 04Klasyczna już monografia Tadeusza Natansona



Nauka
Początki polskiej muzykoterapii to druga połowa lat 50. XX wieku i badania takich uczonych, jak Demianowski, Gaertner, Aleksandrowicz, a zwłaszcza Natanson i Janicki. Tadeusz Natanson (1927-90), kompozytor, wykładowca Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej we Wrocławiu, który w 1972 założył przy tej uczelni Zakład Muzykoterapii, napisał też „Wstęp do nauki o muzykoterapii” (1979). Natanson przedstawia następującą definicję: „Muzykoterapia jest jednym spośród działań zmierzających w kierunku rehumanizacji współczesnego życia przez wielostronne wykorzystanie wielorakich walorów substancji muzycznej w celu ochrony i przywracania ludzkiego zdrowia oraz w celu korzystnego wpływania na współkształtowanie zarówno środowiska, w którym człowiek żyje i działa, jak i panujące w nim stosunki międzyludzkie”.
Według definicji Światowej Federacji Muzykoterapii, „Muzykoterapia jest wykorzystaniem muzyki i/lub jej elementów (dźwięk, rytm, melodia, harmonia) przez muzykoterapeutę i pacjenta, klienta lub grupę w procesie zaprojektowanym dla ułatwienia komunikacji, uczenia się, mobilizacji, ekspresji, koncentracji fizycznej, emocjonalnej, intelektualnej i poznawczej w celu rozwoju wewnętrznego potencjału oraz rozwoju lub odbudowy funkcji jednostki, aby mogła ona osiągnąć lepszą integrację intra- i interpersonalną, a w konsekwencji lepszą jakość życia”.
Środowisko wrocławskich muzykoterapeutów powołało w 1996 roku Stowarzyszenie Muzykoterapeutów Polskich. Wydaje ono kwartalnik „Muzykoterapia Polska”. Przewodniczącą SMP jest mgr Agnieszka Szymajda.

W roku 2012, z inicjatywy środowiska lubelskiego, powstało Polskie Stowarzyszenie Muzykoterapeutów, którego zadaniem jest certyfikacja krajowych muzykoterapeutów według kryteriów Światowej Federacji Muzykoterapii. Przewodniczącym PSMT jest dr Krzysztof Stachyra.
Potrzeba certyfikacji wynika zapewne z faktu, że obecnie muzykoterapeutami mienią się zarówno absolwenci wyższych studiów, jak i absolwenci kilkudniowych kursów leczenia kamertonami (tzw. „muzykoterapia dogłębna – komórkowa”) czy misami.


Terapia
Muzykoterapię można stosować właściwie u wszystkich pacjentów, bez względu na wiek i rodzaj schorzenia. Bez znaczenia są zdolności muzyczne – słuch, poczucie rytmu, wiedza o muzyce – bowiem najważniejsze jest uczestnictwo w zajęciach. Jedyne przeciwwskazania to tzw. epilepsja muzykogenna i ostra psychoza. Christoph Drösser pisze: „Muzyka zwiera więc kilka komponentów, dzięki którym tak dobrze nadaje się do różnych terapii medycznych i psychologicznych. Ponieważ stanowi aktywność rozgrywającą się praktycznie w całym mózgu, nadaje się dla pacjentów, u których zaburzona jest koordynacja między różnymi jego rejonami. Ponieważ związana jest ściśle z uczuciami, nadaje się do wspierania wielu psychoterapii. I wreszcie jest tym czymś, co ludzi ze sobą wiąże, dlatego nadaje się do interwencji w przypadku zaburzeń społecznych”.

Najczęściej muzykoterapię stosuje się w psychiatrii, kardiologii, neonatologii i pediatrii, opiece paliatywnej i rehabilitacji. Ze względu na rodzaj zaangażowania pacjenta, dzielimy muzykoterapię na aktywną (pacjenci sami grają, śpiewają i tańczą, co ma wpływ na przebudowę mózgu) i receptywną (pacjenci tylko słuchają muzyki). Aktywność pacjenta może się ściśle wiązać z aktywnością muzykoterapeuty. Na przykład Melodic Intonation Therapy to metoda leczenia afazji po udarze mózgu. Terapeuta-logopeda zamiast mówić, śpiewa słowa i zdania, pobudzając do aktywności nowe obszary mózgu, które stopniowo przejmują funkcję mowy od obszarów zniszczonych. Okazuje się, że największą przeszkodą w upowszechnieniu tej skutecznej terapii jest niechęć czy obawa logopedów przed śpiewaniem razem z pacjentem.
W muzykoterapii współczesnej istnieje kilka głównych nurtów: muzykoterapia kreatywna (metoda Nordoff-Robbins), wizualizacja kierowana z muzyką (Guided Imagery and Music), muzykoterapia improwizacyjna, muzykoterapia zorientowana analitycznie, muzykoterapia behawioralna.
Wszystkie te kierunki wyrastają z dwóch podstawowych szkół muzykoterapii – „amerykańskiej” (muzykoterapia jako swoista apteka utworów na konkretne dolegliwości) i „szwedzkiej” (muzykoterapia jako część całościowego, „dogłębnego” procesu psychoterapii danej osoby). Ten podział znajduje odzwierciedlenie w polskiej muzykoterapii, zdominowanej przez dwie metody: Mobilna Rekreacja Muzyczna oraz Portret Muzyczny.
Twórcą Mobilnej Rekreacji Muzycznej jest anestezjolog Maciej Kierył, który opracował „Uporządkowany zbiór ćwiczeń ruchowych, rytmicznych, perkusyjnych, oddechowych, wyobraźni plastycznej, poetyckiej i działań relaksacyjnych, stymulowanych różnorodną muzyką. Ćwiczenia nawiązują do rytmów biologicznych człowieka (wolny, spokojny oddech, miarowa akcja serca) i codziennych zachowań (ziewanie, przeciągnie się, klaskanie w dłonie, oklepywanie ud, krok marszowy)”. Zadaniem tych ćwiczeń jest pobudzenie, zrelaksowanie, poprawa kondycji, poszerzenie wyobraźni, wypracowanie umiejętności radzenia sobie ze stresem.

70-72 12 2013 05Książka o chorobach kompozytorów


Teoretykiem i praktykiem Portretu Muzycznego jest Elżbieta Galińska, muzykolog i psychoterapeuta. Według niej, zadanie muzyki polega na zobrazowaniu cech pacjenta po to, żeby otrzymał informacje o własnej osobowości i o tym, jak jest postrzegany przez otoczenie: „Struktura muzyczna jako pochodna stylu historycznego i indywidualnego kompozycji oraz jej schematu formalnego, aparatu wykonawczego, a także charakteru wyrazowego danego utworu i typu emocjonalizmu wpływa na formę i treść wyobrażeń oraz na ich zawartość emocjonalną. Niektóre utwory muzyczne zawierają określone, uniwersalne formuły melodyczne, rytmiczne i harmoniczne w typie inwariantów, toteż niezależnie od odbiorcy, wywołują zawsze zbliżone treści oraz emocje. Muzyka jest silniejszym bodźcem projekcyjnym niż słowo [...]. Muzyka do technik projekcyjnych typu kierowanej wyobraźni powinna wywoływać różnorodne emocje, tak aby umożliwiać dotarcie do wypartych emocji i «utajonej» części psychiki”.
„Muzyka leczy mnie z depresji zręczniej od lekarza, bez dodatkowych cierpień i bez pieniężnego honorarium” – mawiała George Sand. Swoją muzyką leczył ją osobiście Fryderyk Chopin. Dziś każdy może mieć muzyczne lekarstwa w swojej płytotece.



70-72 12 2013 06




Muzykologię można studiować w następujących polskich uczelniach:

Akademia Muzyczna im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu
Studia stacjonarne I stopnia
Studia stacjonarne II stopnia
Podyplomowe studia muzykoterapii (4 semestry)
Akademia Muzyczna im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi
Niestacjonarne studia I stopnia
Niestacjonarne studia II stopnia
Akademia Muzyczna im. Karola Szymanowskiego w Katowicach
Studia stacjonarne I stopnia
Akademia Muzyczna w Krakowie
Podyplomowe studia muzykoterapii (5 semestrów)
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie
Studia podyplomowe (3 semestry)
Uniwersytet Zielonogórski
Studia podyplomowe (3 semestry)










Muzyczne lekarstwa bez recepty


Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 12/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF