HFM

artykulylista3

 

Muzyka jak chleb dla igrzysk

67-69 09 2012 04„Raz jeden, no może dwa wzięłam na trening MP3. Raz na rower, a raz na bieganie. Wkurzało mnie, że muszę dostosowywać tempo biegu/jazdy do rytmu w głośnikach. Pewnie źle dobrałam muzę. Ale wcale nie mam czasu ani ochoty siedzieć pół dnia przed kompem i szukać z taktomierzem odpowiednich kawałków, które sobie wgram na godzinę treningu.”
Natalia Dubaj (wielokrotnie nagradzana kolarka górska)

Muzyka, technologia, fizjologia
Amerykanów uprawiających jogging spytano, czy zrezygnowaliby z codziennego biegania, gdyby nie mogli jednocześnie słuchać muzyki. Aż 37 % odpowiedziało twierdząco. Muzyka umila czas spędzany na ćwiczeniach, ale także może je ułatwiać (dyktując odpowiedni rytm ruchów) i usprawniać (wpływając na wydajność organizmu). Już sama czynność słuchania energetyzuje korę mózgową. Dobór muzyki o odpowiednim klimacie i rytmie przekłada się na lepsze dotlenienie krwi. To fakt potwierdzony naukowo. Rosyjski biochemik Aleksiej Kudinow uważa nawet, że słuchanie muzyki przed zawodami (na przykład pływackimi – niemal norma w tej dyscyplinie sportu) powinno być traktowane jak niedozwolony doping.


Słuchają prawie wszyscy – amatorzy i zawodowcy – w czasie treningów, przed i po treningu, przed zawodami. Muzyka pomaga utrzymać rytm ćwiczeń, ale sprzyja też koncentracji i relaksacji. Walkmana (a potem discmana) wynaleziono dla tych, co maszerują i biegają. Dzisiejsze odtwarzacze MP3 są wyposażone w wiele wyspecjalizowanych funkcji niezbędnych sportowcom. Niektóre mają towarzyszyć zawodnikom na rowerze i na bieżni, inne – sprawdzać się w klubie fitness. Oprócz banku utworów, pogrupowanych według tempa i rytmu (dla treningu intensywnego – powyżej 140 uderzeń serca na minutę), można skorzystać z planowania poleceń głosowych „trenera osobistego”, licznika kalorii czy krokomierza.

67-69 09 2012 01     67-69 09 2012 03

Czego słuchać?
Każdy sportowiec wie najlepiej, jaka muzyka optymalnie wpływa na budowanie dyspozycji startowej i na jak najszybszą regenerację po starcie. Niektórzy przywiązują wagę także do oprawy muzycznej imprezy, w której uczestniczą, czasem proszą o odtworzenie konkretnego utworu przed swoim występem, a nawet interesują się wyborami innych zawodników.
Bokser Albert Sosnowski, przygotowując się do (ostatecznie przegranej w dziesiątej rundzie) walki z Witalijem Kliczką, opowiadał: „Analizujemy to, jak Witalij wchodzi do ringu, aby później nie było zaskoczenia. Słuchamy nawet, przy jakiej muzyce odbywa się jego show. Wszystko po to, żeby później nie było sytuacji, że jeszcze przed walką nie wiem, co się dzieje. […] Oswajam się z całkiem nowymi formami treningu. Psycholog wprowadza mi różne formy relaksu i uspokojenia. Staram się wyciszać, słuchając muzyki. Przed sparingami puszczałem sobie muzykę relaksacyjną, aby się rozluźnić.”
W świadomości kibiców wizerunek arcymistrza pływackiego Michaela Phelpsa obejmuje tak kostium pływacki i okularki, jak słuchawki na uszach. Phelps mówi: „Zawsze, kiedy idę na basen, moja muzyka huczy i wprowadza mnie w specyficzny stan. Słucham artystów takich, jak Jay-Z, Young Jeezy i Lil Wayne”.
Brytyjski tenisista Andy Murray najczęściej słucha szkockiej grupy The Proclaimers, Eminema i Black Eyed Peas. Piłkarz Manchesteru United, Rio Ferdinand, lubi muzykę z lat 80. w jej różnorodności – pop, soul, rhythm and blues, reggae i dance.
Biegacz na orientację, zawodnik Adventure Racine, Łukasz Warmuz twierdzi: „Muzyka jest dla mnie ważna, ale w czasie treningu wyciszam się, uciekam od otaczającej mnie rzeczywistości. Przez to, że nie słucham muzyki w trakcie treningu, jest ona dla mnie ważna przed i po. W deszczowy, wietrzny dzień, aby się zmotywować do treningu, puszczam sobie np. The White Stripes «Seven Nation Army». Natomiast po treningu mogę się zrelaksować pozytywnym beatem Parov Stelara.”
Trudno trafić na wypowiedzi sportowców o udziale muzyki poważnej w ich treningach i występach na zawodach. Kilka lat temu głośny stał się przypadek rumuńskiego klubu futbolowego Universitatea Craiova. Właściciel, Dinel Staicu, postanowił ukarać drużynę za przegrany mecz… obowiązkowym wysłuchaniem koncertu muzyki klasycznej. Oświadczył: „Jeśli moim zawodnikom nie podoba się atmosfera stadionu piłkarskiego, będą musieli poradzić sobie z atmosferą filharmonii”.

67-69 09 2012 05     67-69 09 2012 06

W oprawie muzyki
Reprezentacja Węgier nie zakwalifikowała się do niedawnych mistrzostw Europy w piłce nożnej, ale w ceremonii otwarcia Euro 2012 na Stadionie Narodowym w Warszawie wziął udział Węgier – trzydziestoletni pianista Adam Gyorgy. Zagrał Etiudę a-moll op. 25 nr 11 Chopina i własną kompozycję, opartą na temacie Chopina. Gyorgy jest zapalonym piłkarzem, członkiem reprezentacji Węgier w futsalu, czyli halowej wersji futbolu.
Dziś nie sposób sobie wyobrazić dużej imprezy sportowej bez mniej lub bardziej rozbudowanej oprawy muzycznej. Kibice śpiewają hymny swoich ukochanych drużyn i inne „stadionowe przyśpiewki” – czasem w zaskakujący sposób łączące dany utwór z daną dyscypliną. Hymnem polskich kibiców siatkówki, uważanych za najlepszych na świecie, stała się piosenka z serialu „Przygody Pana Michała” (muzyka: Wojciech Kilar; tekst: Jerzy Lutowski; wykonanie oryginalne: Leszek Herdegen); hymnem kibiców klubu piłki nożnej Korona Kielce – piosenka Marka Grechuty „Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy” (muzyka: Jan Kanty Pawluśkiewicz). Sympatyczni przybysze z Irlandii, kibicujący swojej drużynie narodowej w czasie niedawnych rozgrywek Euro 2012, z zapałem śpiewali ludową balladę „Fields of Athenry”, opiewającą smutny los rodaków w czasach głodu panującego w ich kraju w połowie XIX wieku.
Kilka dyscyplin sportowych wręcz regulaminowo wymaga muzycznego akompaniamentu: łyżwiarstwo figurowe, gimnastyka artystyczna, pływanie synchroniczne, narciarstwo akrobatyczne czy ujeżdżanie. Od doboru muzyki w odpowiednim tempie, rytmie i nastroju zależy prawidłowe wykonanie układu ćwiczeń, wrażenie estetyczne i ocena sędziów.

Hymn olimpijski
Baron Pierre de Coubertin, odnowiciel idei olimpijskiej i organizator nowożytnych igrzysk (od 1896), tak wyobrażał sobie oprawę ceremonii otwarcia: „Bardziej niż moc dźwięków jest ważny ich rytm. Unikajcie rytmów lekkich, wulgarnych lub po prostu zbytnio zużytych: poważne, powolne sprawią nieskończenie większy efekt. Jeżeli macie trąby miedziane, oddalcie je tak, aby złagodzić ich agresywny rezonans. Jeżeli posiadacie tylko garstkę śpiewaków – przybliżcie ich do widzów. Umieśćcie ich nawet pośrodku trybun, jeśli potrzeba. […] Jeżeli macie możność wprowadzenia na przemian śpiewu i dźwięków trąbek myśliwskich, odpowiadających mu z oddali, nie wahajcie się przed ich wprowadzeniem”.
Coubertin marzył o stworzeniu hymnu olimpijskiego. Jako esteta, meloman i pianista, bywalec festiwali w Bayreuth, z początku rozważał wykorzystanie muzyki Wolfganga Wagnera. Ostatecznie jednak postanowił zwrócić się do rodowitych Greków, spadkobierców kultury antycznej.
Hymn pierwszych nowożytnych igrzysk skomponował Spiros Samara (1863-1917), który studiował w konserwatorium paryskim pod kierunkiem Leo Delibes’a. Autorem słów jest Kostis Palamas (1859-1943): „Nieśmiertelny Duchu Starożytności, Ojcze prawdy, piękna i dobra zstąp, ukaż się i opromień swą światłością nas, tu na tej ziemi i pod niebiosami, które były świadkami chwały. Płoń w szlachetnych porywach tych Igrzysk: w biegach, zapasach i rzutach: nęć nieosiągalnymi wieńcami i ożywiaj swym płomieniem stalowe pancerze piersi! Skąpane w światłości równiny, góry i morza stają się olbrzymią wyzłoconą świątynią, do której bieżą wszystkie wielbiące Cię narody, o Duchu Nieśmiertelny Starożytności”.
Na kolejne igrzyska olimpijskie zamawiano hymny u kompozytorów uznanych w krajach, w których odbywały się zawody. Aż przyszedł rok 1936 i igrzyska w Berlinie – impreza, która dla reżimu hitlerowskiego miała wielkie znaczenie propagandowe. Skomponowanie hymnu olimpijskiego zlecono najsłynniejszemu wówczas niemieckiemu kompozytorowi – Ryszardowi Straussowi. Sędziwy Strauss nie pałał sympatią do faszyzmu, ale ze względów rodzinnych (miał synową Żydówkę) wolał nie wchodzić w konflikt z władzą i zgodził się skomponować, do wiersza Roberta Lubahna, chóralną pieśń z akompaniamentem wielkiej orkiestry symfonicznej. Osobiście dyrygował utworem w trakcie ceremonii otwarcia na stadionie olimpijskim. Momentem kulminacyjnym hymnu był donośny motyw trąbek, towarzyszący trzykrotnie powtarzanemu słowu „Olimpia”.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski uznał kompozycję Straussa za oficjalny hymn igrzysk, ale po II wojnie światowej, kiedy zbliżały się igrzyska w Londynie (1948), stało się jasne, że to dzieło zbytnio kojarzy się z mrocznym rozdziałem dziejów najnowszych. Na stadionie Wembley wykonano więc coś innego – utwór Rogera Quiltera do słów Rudyarda Kiplinga. W 1954 roku MKOl ogłosił międzynarodowy konkurs na nowy hymn. W jury zasiedli m.in. Pablo Casals, Nadia Bulanger i Andrzej Panufnik. Do ścisłego finału dopuszczono dwie kompozycje autorstwa Polaków – Artura Malawskiego i Michała Spisaka. Spisak wygrał jednym głosem. Jego utwór, do słów Aleksandra Rymkiewicza według „Olimpik” Pindara wykonano w 1956 na igrzyskach zimowych w Cortina d’Ampezzo i letnich w Melbourne.
W 1957 wdowa po Spirosie Samarze zrzekła się praw autorskich do kompozycji męża i zapisała je na wyłączność MKOl-owi. Od tej pory dzieło zamówione ongiś przez barona de Coubertina dla uświetnienia wskrzeszonej idei olimpijskiej stało się oficjalnym hymnem igrzysk, wykonywanym obowiązkowo w czasie ceremonii otwarcia. Elementem „ruchomym” oprawy muzycznej największych zawodów sportowych świata są fanfary, komponowane lub dobierane ad hoc. I tak np. w Moskwie w 1980 wykorzystano fragment „Uwertury świątecznej” Szostakowicza, zaś fanfary dla Los Angeles (1984) i Atlanty (1996) napisał firmowy autor ścieżek dźwiękowych filmów Stevena Spielberga, John Williams.

Igrzyska i hity
Za pierwszy przebój muzyki popularnej, wylansowany w symbiozie z odbywającą się wszechświatową imprezą sportową, uważana jest piosenka „Chant Olympique”, skomponowana przez Francisa Lai, a zaśpiewana przez Mireille Mathieu w czasie X Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Grenoble w 1969 roku.
Niedawno zakończone igrzyska w Londynie stały się okazją do przypomnienia wielkich hitów muzyki pop, towarzyszących największym zawodom sportowym w ciągu ostatnich trzech dekad. Oto ranking piosenek i ich wykonawców. Już na zawsze połączonych z olimpijskim kontekstem:
1. „Barcelona” – Freddie Mercury i Montserrat Cabballe (Barcelona 1992)
2. „Reach” – Gloria Estefan (Atlanta 1996)
3. „Oceania” – Björk (Ateny 2004)
4. „One Moment in Time” – Whitney Houston (Seul 1988)
5. „Hand in Hand “ – Koreana (Seul 1988)
6. „You and Me” – Liu Huani i Sarah Brightman (Pekin 2008)
7. „The Power of the Dream” – Celine Dion (Atlanta 1996)
8. „Amigos para Siempre” – Sarah Brightman i José Carreras (Barcelona 1992)
9. „Spinnin for 2012” – Tinchy Stryder i Dionne Bromfield (Londyn 2012)
10. „The Flame” – Tina Arena (Sydney 2000)
W historii muzyki polskiej znajdziemy przykłady piosenek, które wielką popularność, a nawet sam fakt powstania zawdzięczają imprezom sportowym. Mowa tu o takich hitach „piłkarskich” jak „Futbol, futbol” w wykonaniu Maryli Rodowicz (Mundial 1974) czy „Tajemnica Mundialu albo Entliczek, pentliczek” w interpretacji Bogdana Łazuki (Mundial 1982). Perypetie związane z przaśnym przebojem „Koko Euro spoko” grupy Jarzębina (Euro 2012) mamy świeżo w pamięci.

Sportowo i poważnie
Kompozytorzy muzyki poważnej sięgają do tematyki sportowej rzadko, ale z reguły wzbudzają spore zainteresowanie. Charles Ives, absolwent uniwersytetu Yale, w 1897 skomponował dwuminutową orkiestrową miniaturę „Mecz futbolowy Yale-Princeton”, w którym wygrywa oczywiście Yale 6:0, a instrumenty muzyczne naśladują odgłosy stałych fragmentów gry i wrzawy boiskowej. Libretto baletu (a właściwie „poematu tańczonego” w choreografii Wacława Niżyńskiego; 1912) „Gry” do muzyki Debussy’ego opowiada o przebiegu meczu tenisowego, który jest w istocie rozgrywką erotyczną pikantnego trójkąta graczy – dwie kobiety i mężczyzna flirtują szukając piłki tenisowej. Arthur Honegger poświęcił poemat symfoniczny grze w rugby („Rugby”, 1928). Maurizio Kagel w „Meczu” (1964) pokazuje rywalizację dwóch tenisistów-wiolonczelistów, w której sędzią jest perkusista. Wiosną 2012 w warszawskiej Królikarni odbył się Festiwal Instalacji Muzycznych, na którym wykonano m.in. symfonię „Bryza” Kagela na 111 rowerzystów i utwór Pendereckiego, o którym mowa poniżej.
Jednym z najciekawszych utworów inspirowanych sportem, a jednocześnie zamówionym dla uświetnienia konkretnej imprezy, jest „Ekecheiria” (czyli „Pokój boży” – rozejm zawierany przez zwaśnione państwa greckie na czas igrzysk) Krzysztofa Pendereckiego. Utwór zabrzmiał na otwarciu igrzysk w Monachium (1972) – zabrzmiał z taśmy, jako że był efektem współpracy kompozytora ze Studiem Eksperymentalnym Polskiego Radia i legendarnym reżyserem dźwięku Eugeniuszem Rudnikiem. Chór recytuje słowa Pindara z hymnu do Apollina: „Czas igrzysk powinien być czasem pokoju i przyjaźni. Trwajcie niezłomnie przy dawnej tradycji, troszcząc się o swój kraj, trzymając się z dala od wojen, kiedy nadejdą radosne dni olimpijskie”. Na tym tle słychać crescendo zmodyfikowanej elektronicznie basowej wokalizy Bernarda Ładysza. „Ekecheiria” w wersji trwającej dwie i pół minuty mogła dla tzw. masowego odbiorcy okazać się szokiem, z czego Penderecki zdawał sobie sprawę i zaproponował organizatorom, żeby w przypadku rezygnacji z awangardowego dzieła wykorzystali po prostu finał IX symfonii Beethovena. Ryzyko jednak podjęto, a słuchacze wysłuchali utworu w skupieniu, doceniając jego szlachetny patos i nowatorstwo.
Równolegle z igrzyskami w Londynie latem 2012 zorganizowano Olimpiadę Kulturalną, której częścią był projekt „New Music 20x12”. Prawykonania i premiery fonograficzne/radiowe miało 20 utworów inspirowanych sportem. Kompozytorzy prześcigali się w inwencji – pod względem zarówno tematyki, jak ujęcia. Powstało między innymi dzieło na kwartet smyczkowy i debel pingpongowy, opera o czeskim biegaczu Emilu Zatopku czy muzyczny reportaż o walce bokserskiej.
Waldemar Fornalik, nowy trener polskiej reprezentacji w piłce nożnej, jest miłośnikiem muzyki poważnej. Dziennikarze ułożyli dla niego żartobliwą play listę w formie tytułów-życzeń-dedykacji. Oto ona: „Fantazja na tematy polskie”, pieśń „Dwojaki koniec” i etiuda „Rewolucyjna” Chopina, „Straszny dwór” Moniuszki, Rondo fortepianowe à Capriccio G-dur „Złość z powodu zgubionego grosza” i „Oda do radości” Beethovena, opera „Robert Diabeł” Meyerbeera (chodzi o napastnika Roberta Lewandowskiego), „Jesień” z koncertów „Pory roku” Vivaldiego, balet „Dziadek do orzechów” Czajkowskiego, opera „Zmierzch bogów” Wagnera (jeśli pokonamy Anglię w eliminacjach Mundialu). Dobrze jest mieć trenera, który chociaż zna te tytuły…
Kopalnią wiedzy o poruszonych tematach jest książka Iwony Grys „Muzyka i sport”, wydana przez Muzeum Sportu i Turystyki (Warszawa 1998).

Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 09/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF